poniedziałek, 23 sierpnia 2010

COKE live music Festival

No i takim oto sposobem zakończył się koncert mojego życia, który będzie nim dopóki nie usłysze Killersów na żywo :D Jeżeli chodzi o sam festival to jestem zawiedziony, ale pewnie dlatego że porównywałem go z OPENER'em który jest od COKE'a o niebo dalej i lepiej pod każdym względem, jakoś nie było tego klimatu festivalowego, na pewno też z powodu braku pola, ale i też ze względu na skale i miejsce festivalu. I dlatego wyjazd ten będę traktował jako świetną
wycieczkę z genialnym koncertem ;)1. Na początek wielki baner w centrum Krakowa, jak to przystało na Alterartowe festivale :)2.Chłopskie Jadło-świetna knajpa z pysznymi pierogami!
od lewej, Nat z piwkiem, moje pierogi i Ryc z michą ruskich :D3.KRAKÓW, kozackie miasto...... Wawel...Pijalnia czekolady WEDEL
...CK Browar, wyśmienite piwko wytwarzane na miejscu...cytuje osobe na zdjęciu: "esencja skunxowości " :D ... mega wyluzowany ziomek z TAXY :D
4. FestivalMUSE przeszli sami siebie, jedynie zabrakło mi kawałka Invincible. N.E.R.D. oraz 30 Seconds to Mars dali również fajne występy i po raz kolejny jestem przykładem że nie trzeba znać piosenek żeby dobrze się bawić a nie kołkować -.- ;P edit. Zapomniałem dodać info o koncercie Chemicznych, którzy swoim basem i wizualizacjami roznieśli scene pierwszego dnia :D

main stage

transparent mówi sam za siebie :D
słynne MUSE'owe plastry mioduWszystko zawdzięczam tym dwóm Paniom ;) dzięki wielkie!

POWRÓT...

1 komentarz: