Było dosłownie tak jak w temacie. Kiedyś obiecałem pewnej osobie, że wybiorę się do tych właśnie wiatraków i przywiozę zdjęcia. Obietnica rzucona w ciemno, ale też mnie zawsze korciło, żeby tam pojechać. Ogarnąłem trasę i ruszyłem, pogoda akurat dopisała, czas też się znalazł. Na początku było całkiem fajnie, po niecałych 30 km znalazłem się pod wiatrakami i stwierdziłem, że pogoda nie jest taka fajna, jednak 30 stopni to zdecydowanie za dużo jak na rower. Człowiek męczy się 2 razy szybciej i wizja powrotu do domu przez kolejne 30 km nie jest już taka fajna. No ale trzeba było jakoś wrócić. Jaki z tego wniosek? Nie dawać obietnic , których nie jest się pewnym :D Koniec końców dotarłem do domu, ale czuje się jakbym przejechał z 200 km.